W kwestii pozjadania wszystkich rozumów z pewnością czuły się syte. Siedziały obok mnie w przedziale nieźle już spóźnionego pociągu. Na oko końcówka gimnazjum lub wczesne liceum. Zblazowane jak niebożątka. Młodzieńczą urodę przykryły grubą warstwą makijażu i cały czas trajkotały. Moja obecność wcale ich nie krępowała.
Zanim zdążyłem rozwinąć słuchawki i otworzyć książkę, niższa zaczęła się żalić wyższej.
– Stara rano groziła, że nie puści mnie nad morze. Świadectwo sobie znowu przypomniała. Ogarniasz? Ale powiedziałam, że sama lepszego w życiu nie miała i pozamiatałam temat. Coś tam pod nosem jeszcze marudziła, ale mnie to jej jęczenie nie nawilża, może sobie gadać – sączyła jad z gimnazjalną emfazą i dziwaczną wymową głosek „ś” i „ć”.
Założyłem słuchawki, bo wiedziałem, że to je jeszcze bardziej ośmieli, ale nie włączyłem muzyki. Zażenowanie własnym zachowaniem wytłumaczyłem sobie panującą aktualnie modą na podsłuchiwanie. No i uznałem – jak to pisał Witkowski – że „przyda się do prozy”.
– I pojedziesz? – zainteresowała się wyższa.
– No proste. Cztery noce tylko z nim. Aż mam ciary na plecach – wzdrygnęła się dla wzmocnienia efektu.
– Ej, tylko nie mów starym jak ostatnio, że ja też tam będę, bo wiesz…
– Spoko, nie będą dzwonić, teraz lepiej to rozegram – odparła z szelmowskim uśmiechem i wyjęła z plecaczka w kształcie pluszowego misia soczek Kubusia.
– Kiedy jedziecie?
– Szóstego – zrobiła dwa małe łyki. – Chyba, że Damian się z chaty nie wyrwie – dodała zakręcając buteleczkę.
– Bez ściemy, szacun, że to cię nie wkurza. Takie kombinowanie. Masakra. Ja to bym nie umiała.
– Kochamy się, więc luz. Idzie się przyzwyczaić.
– Powiem ci, że nie dałabym rady. Wiesz, wyrzuty sumienia. Głupio by mi było…
– No, ale sorry, to moja wina, że ona po porodzie łazi rozmemłana i nie umie utrzymać przy sobie męża? To jej powinno być głupio.
Przerosło mnie. Włączyłem jednak muzykę…
I pomyśleć, że kiedyś to ja rzucałam takimi tekstami…..aż mi wstyd. Te gówniary, a raczej ta bardziej „pomysłowa” niedocenia tego co ma. Kiedyś zabraknie tej Mamy…. Tak jak mi…. Żal mi jej.
Ekhm, a ostatnie zdanie z rozmowy dostrzegłaś? :) Dziewczę głupie, ale niewidoczny bohater to kretyn większy.
Końcówka zabija… Gówniary pakują się w takie związki z żonatymi facetami nie mają świadomości ile krzywdy wyrządzają jego rodzinie.
Ostatnie zdanie dobilo mnie. Ten 'kretyn niewidoczny’ to naprawdę kretyn. I rozumiem, ze Cie przeroslo. Choc nie wiem czy bedac w takiej sytuacji, nie wlaczylabym sie do dialogu. Ale to moje nauczycielsko-moralizatorskie zaciecie…
Że też te kobiety zawsze muszą być sobie winne… Bez sensu :(