Prawie jak na wnuczka…

PS_20150103144948

Anka pojechała do Włoch z dziadkami. Rano dostajemy od niej sms: „Cześć, kupcie pilnie doładowanie do komórki i wyślijcie kod, bo kończy mi się kasa, a mam wam wiele do napisania”.

Poszedłem, kupiłem, wysłałem i czekam na wieści. Mija kwadrans, pół godziny, godzina – cisza. W końcu chwytam za telefon i wysyłam do niej sms: „Co chciałaś nam napisać? Żyjesz?”.

Odpisała: „Tak, wszystko OK. Potrzebowałam tylko doładowanie”.

Gdyby była obca, potraktowałbym to jako wyłudzenie…

 

 

About

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

One thought on “Prawie jak na wnuczka…

  1. Szanowny Panie Przemysławie, jak Pan już zapewne wie, nie jestem ortodoksem, jeśli chodzi o sprawy języka polskiego. Niepokoi mnie jednak zanik dopełniacza i przenoszenie jego funkcji na biernik. Zapewne kiedyś się to ostatecznie utrwali i tak już zostanie, niezależnie od tego, jak pokracznie to dziś brzmi, ale póki można, to trzeba hamować ten proces. Z tego zatem powodu zwracam się z apelem: niech Pan łaskawie zwróci córce uwagę, by nie mówiła „potrzebowałam doładowanie”, lecz „potrzebowałam doładowania”. Dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *