Święta w kamaszach

PS_20150402162359

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? Niekoniecznie. Moja czcigodna rodzicielka udowodniła, że Heraklit nie miał racji i drugi raz dała się nabrać na ten sam żart…

Ten pierwszy raz był wiele lat temu, tuż przed moją maturą. Ojciec dostał wtedy wezwanie z WKU do uzupełnienia dokumentacji, a po powrocie oznajmił, że to był tylko pretekst i wysyłają go w trybie pilnym na dwumiesięczne szkolenie dla rezerwistów. Na co dzień to poważny facet, więc nie podejrzewaliśmy go o ściemę. Tym bardziej, że odegrał tę scenę oskarowo. Wyraźnie poirytowany chwycił za torbę i zaczął się pakować, a gdy skończył, wyjął flaszkę na stół, polał do dwóch kieliszków i rzekł:

– Synu, ojciec jedzie na poligon, nie będzie go w czasie twojej matury, więc wypijmy chociaż pierwszego w życiu kielicha.

Matka patrzyła na ten spektakl ze łzami w oczach, a ja próbowałem sobie wyobrazić tatę na poligonie i mimo wypitej wódki, za nic w świecie mi nie szło. W pamięci miałem bowiem przezabawne historie, które opowiadał o swoim udziale w zajęciach wojskowych na studiach…

Po niemal 20 latach, zainspirowany ostatnimi doniesieniami prasowymi na temat szkoleń rezerwistów, postanowiłem w prima aprilis odświeżyć stary numer. Spreparowałem wezwanie (tutaj do wglądu) i chciałem podrzucić je rodzicom do skrzynki na listy. Niestety, plan nie wypalił, bo ojciec mnie nakrył. Żeby jednak robota nie poszła na marne, postanowiliśmy wspólnie wkręcić mamę.

Chwilę później odezwała się moja komórka. Dzwoniła rodzicielka. Wziąłem dwa głębokie oddechy i odebrałem.

– Cześć. Usiądź jak stoisz, bo zaraz padniesz…

– Co się stało? –  dopytałem z trudem powstrzymując śmiech.

– Ojca do wojska biorą i to w trybie natychmiastowego stawiennictwa! A co najgorsze, w święta…

– Co ty gadasz! – udawałem zaskoczenie.

–  No tak! Może wziąć tylko jedną torbę. Na kilka dni zabierają go do Biedruska, czołgami będzie jeździł. Przed chwileczką przyniósł wezwanie ze skrzynki. Co za debile, żeby człowieka w tym wieku do armii ciągnąć i jeszcze rodzinie święta psuć. Poszaleli kompletnie! Aż się normalnie zagotowałam…

– To może ja też dostałem? Pójdę sprawdzić i dam znać – musiałem przerwać rozmowę, bo inaczej udusiłbym się od wstrzymywania oddechu.

Po chwili oddzwoniłem z informacją, że ja też dostałem wezwanie i odczytałem je w całości, by się uwiarygodnić.

– O Boże… Masz to samo pismo. Pewnie jakaś grubsza akcja. Dobrze, że chociaż dają Was razem do Biedruska, to trochę pomożesz tacie. Wiesz, on ma już swoje lata. No nie mogę, muszę iść zapalić. Jak ochłonę, to zadzwonię do Agi, żebyśmy się jakoś na te święta we dwie umówiły…

Po 20 minutach komórka znowu zadzwoniła. Odebrałem drżącym palcem.

– Przemas, zemszczę się, Bóg mi świadkiem! Tylko zjaw się u mnie w domu!

I się rozłączyła…

No i teraz mam dylemat: odwiedzić rodziców w święta, czy lepiej nie ryzykować? ;)

 

 

About

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

8 thoughts on “Święta w kamaszach

  1. Ha ha ha…Pismo – rewelacja, pełen profesjonalizm! Musieliście się fajnie bawić na etapie tworzenia! A do rodziców iść, na kolana paść i o łaskę matkę prosić! I kwiaty nie zaszkodzą. A z ojcem wódeczkę wypić, jak to koledzy z wojska!
    Uwielbiam Wasze pisanie!
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt
    Marta

    1. To prawda, bawiłem się przy tym świetnie. Aga ręki nie dołożyła, bo uznała, że to zbyt duży hard core ;) Jestem jednak większym świrem niż ona ;)

      A wódeczka będzie. O kwiaty też się postaram. Ponoć matki wszystko wybaczają swoim synom, więc jestem dobrej myśli.

      Pozdrawiam!

  2. Czytam wszystkie Wasze wpisy. Ten jest rewelacyjny. Twoje poczucie humoru jest niedoścignione. . Nie masz wyjścia, odwiedź rodziców, mocno uściskaj rodzicielkę, z ojcem wypijcie dużą wódkę. Spokojnych Świąt i komfortu psychicznego po odwiedzinach.

    1. Oko, dzięki za miłe słowa, ale znam ludzi z dużo lepszym poczuciem humoru ;)
      A do rodziców oczywiście wpadnę. Mam tylko nadzieję, że nie zastanę przed domem worków z piaskiem i matki z kałachem ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *