Wieczór. Ślęczę przed kompem kończąc pilną robotę. Pełne skupienie, klawiatura pali się pod palcami. Deadline zaparzył mi już trzecią kawę, a końca nie widać. Nagle do pokoju wpada Anka.
– Tato, mogę ci na chwilę przerwać?
Spojrzałem na nią wymownie, ale nie odczytała prawidłowo moich intencji, więc skinąłem tylko głową, bo myśl, której tropem chciałem podążyć i tak już uleciała.
– Bo wiesz, zrobiłam sobie z klocków hotel dla moich koni. Tych, co ostatnio zbieram, kojarzysz, nie?
– Yhmm – mruknąłem zerkając jednym okiem na monitor.
– No i jeden z tych nowych koni nazywa się Dolar, a drugi Tercja. Dolar ma 5 lat, a Tercja 12. Nie, źle mówię, Tercja ma 5, a Dolar 12, albo nie, tak jak mówiłam na początku. Czaisz?
– Yhmm – przytaknąłem spoglądając drugim okiem na ekran komputera.
– Dolar i Tercja przyjechały do hotelu, który prowadzi kuzynka Tercji i ona ma na imię Horsa, nie?
– Yhmm….
– I teraz czekają jeszcze na swoje przyjaciółki, czyli Strzałę i Klarę. One dostaną podwójne pokoje, bo będą ze swoimi mężami Brunem i Diablo. Pokoje będą wielkie, bo to dorosłe konie. Bruno ma 18 lat, a Diablo 20, albo 30. Niech będzie 30, dobra?
– Yhmm… – zacząłem dyskretnie czytać tekst, który pisałem zanim przyszła młoda.
– A Diablo ma dwóch braci. Młodszego Pioruna i starszego Lira. Tylko, że oni nie będą mogli być w tych samych pokojach, bo się gryzą. Rozumiesz, agresywne, więc nie da rady ich razem zakwaterować.
– Yhmm …
– Dlatego dostaną pokoje na różnych piętrach. Piorun będzie na dole, a Lir na górze.
– Yhmm…
– A kupisz mi pod choinkę drugiego psa?
– Wykluczone! Mowy nie ma! – krzyknąłem jakby mnie ktoś wrzątkiem oblał.
– O, czyli jednak mnie słuchasz…
Taaa…podzielność uwagi, ta umiejętność, którą – chcąc, nie chcąc – nasiąka się zostając mamą lub tatą… Ja mam wrażenie, że mój mózg pracuje na trzech etatach: czynności bieżące, sto pytań do…plus mruczenie, śpiewanie, pokrzykiwania dzieci, i ostatni – najbardziej sponiewierany, czyli ja.
Fajnie napisane:) To już wiem, na co się nastawić za parę lat…