Przesyt

 

Każdy ma jakiś feler, ja na przykład prozopagnozję wobec obcych dzieci, a małżonka zamiłowanie do cukrów prostych. Ich wzajemna relacja jest bardzo skomplikowana, bo ma w sobie coś z cza-czy.

Najpierw jest krok w przód, czyli rzucanie nałogu, a zaraz potem krok w tył i nadrabianie zaległości.

Aktualnie – na fali postanowień wiosennych, bo noworoczne nie podjęły tematu – mamy krok w przód. Doby bez słodyczy żona liczy skrupulatnie. Jest jak alkoholik na odwyku i dokładnie wie, ile już nie grzeje. Niewykluczone, że ma to nawet przeliczone na godziny, albo nawet minuty. Nie wnikam, nie szydzę, tylko wspieram.

Tym bardziej, że sporo ją to kosztuje, a okoliczności podjęcia tej heroicznej walki były wstrząsające.

– Tata, koniecznie pogadaj z mamą, bo chyba coś złego się dzieje  – zadzwoniła do mnie niedawno wystraszona córa, gdy akurat zajechałem na myjnię, żeby sprawdzić, czy auto, którym jeżdżę jest na pewno moje.

– Co się dzieje?

– Ej, mama podeszła do mnie i ni stąd, ni zowąd, dała mi marcepana z nugatem. Czaisz to?

Nie czaiłem i to zupełnie. Gdyby oddała krew, nerkę czy fragment wątroby to luz, ale batonik?

– Zawsze mnie goniła za słodycze, a teraz sama daje i to swoje ulubione –  nie przestawała się dziwić młoda.

– A możesz dać mi mamę do telefonu? – wolałem nie zwlekać z wyjaśnieniem sprawy.

– Nie chce podejść, tylko stoi i kręci głową, w lewo, w prawo, w lewo…

Dobra, sytuacja wyglądała na tyle poważnie, że odpuściłem myjnię i przyjechałem do domu.

– Co tam? – pytam od progu.

Aga podchodzi do mnie, spuszcza głowę, przytula się, po chwili ciężko wzdycha i szepce:

– Bo wiesz, musiałam oddać jej tego marcepana… Wszystko przez te kieszonki francuskie z morelami. Zjadłam dwie i tak się zasłodziłam, że nie mogę patrzeć na słodycze. Już nigdy więcej ich nie ruszę!

Chwilo trwaj! Trzymajcie kciuki!

 

About Przemo

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *