Sobotni poranek pokonał mnie swoją najsilniejszą bronią – bezsennością. Wstałem, wypiłem kawę, przejrzałem prasę w necie i zrobiłem śniadanie dla mojego haremu. Finezji nie dałem się nadto ponieść: tosty i parówki. My sojowe, Anka takie, co zawierają mięso i to ponoć nie tylko w ilościach śladowych. Córka siada do stołu, marszczy brwi i pyta o keczup, bo butelka z lodówki nie ujawnia treści. – Musisz zjeść bez – konstatuję. – Nooo ludzie, jak wy mnie wychowujecie? Bez keczupu? – żachnęła się młoda.
Fajnie piszecie. Świetnie się czyta. Usiadłem do jednego tekstu, a przeczytałem kilka ;)
Dokładnie mam tak samo… Ktoś podlinkował tekst z bloga o placu zabaw, a ja już 1,5h czytam wpisy. Jesteście świetni !! :))