Ojcowskie sposoby

Młoda się rozchorowała i jak zwykle trafiła z tym w najgorszy z możliwych momentów, bo nie bardzo było z kim jej zostawić. Każdy miał akurat swój własny pożar w szopie. W takich sytuacjach zawsze ostatecznie pada na Przema. Taki już urok wolnych zawodów, własnych firm i uzbrojonej w zdolności perswazyjne żony…

W okolicach południa dzwonię, by sprawdzić, jak im się życie układa.

– Żyjesz? Nic się nie odzywasz przez tyle godzin… – zaczęłam z lekkim wyrzutem i niepokojem.

– Spoko, młoda daje radę, już jej lepiej, nawet udało mi się przy niej popracować – wyjaśnił wyraźnie zadowolony, a wręcz zrelaksowany.

– Cud, jak to zrobiłeś? – zaczęłam dociekać, bo nadepnął mi tym wyznaniem na nerw ciekawości.

– Dałem jej tymianek, koperek, majeranek i chyba liść laurowy, albo coś podobnego, już nie pamiętam i dziecka nie było – opowiada ziewając.

– Słucham? – spytałam, choć doskonale słyszałam, co mówił.

– Że dziecka nie było, mówię, popracowałem nawet – powtórzył z niezmąconym spokojem w głosie.

– A skąd taki pomysł? Od babci? Z netu? W jakich proporcjach jej to zaparzałeś? –  nie kryłam zdenerwowania.

– Zaparzałeś? Ja jej to po prostu pozwoliłem rozsypać na podłodze…

#ojciecsamwdomu

 

About Aga

Lubi wyszukiwać polsko brzmiące nazwiska w obsadzie zagranicznych filmów i bawić się elektrycznymi szybami w samochodzie. Jako dziecko biegała w samych lakierkach po łące. Dziś już tego nie praktykuje. Brzydzi się chrabąszczami. Kocha za to mocną kawę, kolor zielony i marcepany. Siła spokoju, przynajmniej do czasu aż nie wyschnie jej lakier na paznokciach… Do wrzątku podchodzi bez kompleksów. Optymistka, dla niej szklanka jest zawsze do połowy pełna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *