– To dziwne – mówię do żony – jak mała wskoczy rano do łóżka Anki, to leży spokojnie i potrafią razem przez 20 minut oglądać bajki, a u nas nie uleży ani minuty, kręci się, siada nam na twarzy, wierzga, skacze, szczypie, o bajkach albo drzemce zapomnij…
– Może to taka siostrzana nić porozumienia – uniosła się nieco połowica.
– Nieeeee – drze się na to ze swojego pokoju Anka – wystarczy ją tylko nogą przycisnąć pod kołdrą!
PS. Swoją drogą, słuch naszej starszej córki niezmiennie nas fascynuje. Poproszona o coś z bliska (np. wyjęcie naczyń ze zmywarki) nie słyszy, ale gdy rozmawiamy o niej z żoną w pokoju obok, to wyłapuje każde zdanie, nawet to wypowiedziane szeptem.