Jesień życia

PS_20160301183314

Pies nam się powoli kończy. Starość coraz bardziej sobie o nim przypomina. Natura chyba wystawia mu skumulowany rachunek za pielęgnowaną latami dezynwolturę wobec zasad zdrowego żywienia. Zaczynamy więc oswajać myśl, że wszyscy jesteśmy dla siebie tylko etapami. I tak od myśli do myśli, doszliśmy do rozmów na temat starości.

Wątek ten nadepnął mi na nerw prowokacji, więc rzuciłem niby od niechcenia do żony, że trzeba powoli szukać sobie jakiegoś przytułku, bo czterdziestka prawie na karku, a potem to już poleci…

Aga wyczuła prowokację wobec starszej progenitury i ochoczo podchwyciła wątek.

– No tak, muszę poczytać w necie, gdzie mają dobre warunki, bo kto nam na stare lata poda szklankę wody? – zapytała niby retorycznie.

Ance nawet brewka nie drgnęła. Potraktowała to ciepłym parabolicznym, więc dociskam:

– Wiesz, cudów nie ma co oczekiwać, byle nakarmili, przypilnowali z lekami i do łóżek nie  przywiązywali.

Anka nic. Patrzy raz na mnie, raz na Agę z kamienną twarzą pokerzysty.

– I żeby renty nie podbierali – dodaję.

– I środków usypiających do kompotu nie dosypywali – wtóruje małżonka.

Młoda nagle odchrząknęła, zamknęła piórnik, który porządkowała i mówi:

– Tylko poszukajcie czegoś w Lesznie, żebym nie miała daleko w odwiedziny.

 

About

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *