Biznesmen spod marketu

PS_20150706154538

Jegomość z purpurowym makijażem podszedł chwiejnym krokiem, gdy ładowałem zakupy do samochodu. Długi rękaw, długie spodnie, kozaki. Ewidentnie kontestował dzisiejsze 30 stopni.  – Zaszczyci mnie kierownik swoją uwagą? – zapytał radiowym głosem.


– Ile brakuje? – uprzedziłem jego prośbę, bo spodobało mi się nietypowe zagajenie.
– Co w wózku starczy. Chyba, że gest u kierownika szerszy – uśmiechnął się obnażając zęby, które wyglądały, jakby się same poodsuwały od siebie ze wstrętem.
– Poprzestańmy na tej zetce  – powiedziałem pakując ostatnią torbę do bagażnika. – Chyba, że zdradzisz, ile dziennie można wyciągnąć z tego interesu? – podpuściłem przekazując wózek.
– Kierownik nie żartuje, co to za interes. Kiedyś to ja kasę robiłem i to w biznesie międzynarodowym – przewrócił oczami ewidentnie młodszymi niż cała reszta.
– Jaka branża? – ciągnąłem za język.
– Prochy tirem woziłem, ale mnie dupnęli. Pod samym domem stłuczkę miałem i się rozsypało…

Trzeba przyznać, że biznes międzynarodowy, to pojemny termin…

 

About

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

One thought on “Biznesmen spod marketu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *