Zmartwychwstanie

PS_20150405003828

Żeby dokonać wskrzeszenia trzeba mieć nadprzyrodzone moce lub córkę, która zawsze, nawet w skrajnie beznadziejnych sytuacjach, patrzy na świat przez różowe okulary.

Jak święta, to spacer rodzinny. Nie chcieliśmy jednak odchodzić zbyt daleko od stołu, bo kilka ciekawych rzeczy tam jeszcze zostało, więc poszliśmy do lasu, który mamy pod ręką.

W urzekających okolicznościach przyrody, na głównym dukcie, trafiliśmy na prześliczną, malutką, wiewiórkę. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie jeden drobny szkopuł. Nie żyła…

Anka pochyliła się nad truchłem, popatrzyła z jednej, potem z drugiej strony, wejrzała na mnie, na żonę i spytała:

– Co z nią?

Jest już dużą dziewczynką i nie było sensu chronić jej przed podłościami tego świata, więc powiedziałem, że „odeszła”. Myślałem, że to wystarczy, ale w Ance obudził się koroner.

– Po co ona nie żyje? – zadała pokraczne, ale niepozbawione filozoficznej głębi pytanie.

– Coś złego jej się przytrafiło – wziąłem to na siebie. – Pewnie przestała szanować swoją śmiertelność i chciała przeskoczyć na zbyt wiotką gałąź, albo dopadł ją jakiś drapieżnik, a może zwyczajnie była chora. Zdarza się, kochanie – poleciałem Vonnegutem.

Młoda pociągnęła nosem i wprowadziła brodę w rezonans, więc żona, by ratować sytuację, nakazała dalszą wędrówkę. Dziedziczka szybko pobiegła za nią, a ja przedzierzgnąłem się w pracownika zakładu pogrzebowego i przetransportowałem kijem denata na bok, by jakiś rowerzysta go nie zbezcześcił.

Temat martwej wiewiórki na kolejną godzinę spaceru ucichł.

W drodze powrotnej, Anka wybiegła jednak do przodu. Po chwili wraca zdyszana i mówi ledwo łapiąc oddech:

– Słuchajcie, niesamowite, ona wszystko udawała! Już jej nie ma! Poszła sobie!

Jak widać, cudom niekiedy trzeba po prostu troszkę pomóc…

 

 

About

Przemo – będąc pacholęciem bał się, że pająki wciągną go za obraz. Teraz boi się tylko ludzi, którzy nie mają wątpliwości. Raczej indywidualista niż gracz zespołowy. Jeśli już musi śpiewać w chórze, to wybiera partie solowe. Perfekcjonista, wegetarianin, libertarianin, półmaratończyk z ambicjami na więcej. Podobno choleryk. Kocha kino bez popcornu i literaturę faktu. Nieznośnie kreśli po książkach. Ceni sobie muzykę nieoczywistą. Ubóstwia sok pomidorowy, zapach farby drukarskiej i wysokie obcasy u kobiet. Specjalizuje się w przebijaniu balonów napełnionych patosem. Bardzo miły, toleruje nawet gluten i laktozę.

2 thoughts on “Zmartwychwstanie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *